25 lutego 2017

Podróż do Moskwy, część IV. Sobory i skarbiec kremlowski.

Оружейная палата. Tak nazywa się skarbiec, zwany też zbrojownią kremlowską, choć zbroje i broń to ledwie niewielki ułamek kolekcji. Mieści się to w pięknym budynku z 1851 roku, wewnątrz urządzonym w stylu imperialnym.


Schody, czerwone dywany, pąsowe zasłony, stiuki, kolumny i żyrandole jak galaktyka. Nie pozwolili robić zdjęć, więc muszę się posiłkować do opisu tym, co znaleźć można w internecie. Do opisu szaleństwa - bo to, co znajduje się w skarbcu naprawdę oszołamia.




Sala za salą, oglądamy kilkusetletnie zbiory biżuterii, ewangeliarzy, krzyży, "sukienek" ikon, naczyń, od tac, ważących na oko po dobre dwadzieścia kilogramów, wszystko z czystego złota, po serwisy, dzbanki, kielichy, mszalne i inne, suknie, karety, szaty liturgiczne - galeria nie ma końca. Pierwszy pokój oszołamia. Ma się ochotę zastygnąć nad każdym dziełem sztuki, nad koliami z szafirów, nad wysadzana perłami okładką biblii, nad emaliowanymi puzdereczkami z wzorem z rubinów, należącym do małej księżniczki...

a potem drugi pokój. Jeszcze więcej. I trzeci. Jeszcze więcej. Setny kielich, pięćdziesiąta okładka, dziesiąty relikwiarz, kadzielnica, kolia, diadem...


Że to się uchowało. Że nikt nie przetopił. W opisie cudów migają imiona, znane z historii. Widze ich, w tych koronach, obszytych gronostajowym futrem, te kobiety w karocach o kołach pokrytych złotem, te szczupłe palce księżniczek i królewien, wciągające koronkowe rękawiczki.


 



Ale za dużo, za wiele - wzrok się gubi na połyskujących ornamentach. Która to gablota, dwudziesta?
Tony złota. Nigdzie nie widać imperialnego przepychu tak bardzo, jak tu, w cichym szeleście sal, wśród migotania precjozów z dawnego snu świata.



O ile dobrze pamiętam, dar króla Jerzego dla cara Aleksandra?


Karoce cesarzowej





Jakie one miały talie? Te młode panny... Katarzyna wychodziła w niej za mąż w wieku szesnastu lat...
Trony. Jeden podwójny, dla braci, równocześnie koronowano Iwana V i Piotra I, ale Iwan był ograniczony umysłowo i nie rządził. Dwugłowe orły. Złoto.

 

 

A tutaj można zobaczyć oczyma własnymi, jak to wyglądało. Koronacja Aleksandra III i Marii Fiodorowny, w tych klejnotach, które oglądaliśmy za szybą...




Maria Fiodorowna, z Romanowów. A niżej rycerze, konie, a potem - wychodzimy na dwór, oglądać sobory.


Oddycha się zimnym powietrzem z dziwnym mętlikiem w głowie. Złote kopuły lśnią, mimo pochmurnego dnia. Mijają nas koreańscy turyści, z mapami, z folderami. Oglądamy armaty, dzwony, cerkwie, ale wszystkiego jest za dużo, za szybko. Patrzę sobie na brzozy przy soborze, na sikorkę, skaczącą po wiotkiej gałązce. Podróż w przeszłość porusza, ale życie jest takie samo, zawsze. Wtedy też były zimy, brzozy i sikorki. I śnieg pod Kremlem.











Sobór Uspienski, zdjęcie wewnątrz ze strony rosja24






5 komentarzy:

  1. Piękna podróż, zazdroszczę. Mnie od zawsze ciągnie na wschód. Może kiedyś uda się tam pojechać.
    Dziękuję Ci za tę relację, dzięki Twoim słowom i obrazom miałam wrażenie, że też tam jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to była wycieczka zorganizowana czy tak sobie sami? Pojechałabym kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sami sobie:) Calkowita wolność. Tylko wizę przez biuro podrózy kupiliśmy. Samolot, nawet bilety na aeroexpress można kupi przez internet i mieć na telefonie. Hotel też opłacony internetowo. I bilet na występy też;)

      Usuń
  3. Ech! Zobaczyć na własne oczy Bajkał. Przejechać całą trasę koleją transsyberyjską......to byłyby przeżycia.Mnie fascynuje to co tworzy Matka Natura.Ludzkie dzieła są na dalszym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też zaskoczyła ta wąziuteńka talia w sukni...a może to było dla dopiero co wyrośniętej panienki, a nie dla dojrzałej kobiety ?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)