06 września 2014

Robimy dżem z żywopłotu



O dżemie z żywopłotu przeczytałam na blogu ninedin, o TU, zauroczyło mnie kompletnie. Jak to, stary przepis z Yorkshire, przecież Dick i Mary Lennox mieszkali w Yorkshire, muszę zrobić ten dżem, choćby ze względu na Tajemniczy ogród! Ze względu na pamięć Zuzanny Sowerby, która mawiała: świat jest jak pomarańcza, nie myśl, że cała należy do ciebie, każdy z nas ma tylko malutką cząstkę... W dodatku przepis zawierał same kuszące ostrzeżenia; że trudny, że pracochłonny, że owoce róży drylować trzeba, przecierać wszystko mozolnie, że dużo czasu... Takiego dżemu nie dostaniemy w sklepie! Będzie fioletowy, granatowy, cierpkawy, pełen pektyn i cudowny do listopadowych tostów i czytania Tajemniczego ogrodu na zmianę z poezją Keatsa. Jeść dżem z żywopłotu i czytać...

O, poro mgieł i owocobrania;
O, mleczna siostro słonecznego żaru,
Z którym się trudzisz, żeby owoc skłaniał
Gałąź jabłoni omszałej ciężarem(...)







Rozumiecie, po prostu musiałam. Z samego dna duszy ten dżem. Pojechałam rano, przed siódmą, w rosie, świergocie i budzącym się dniu. Trzy godziny mi zeszło, zanim zdobyłam wszystkie składniki. Po drodze mijałam grzybiarzy z pełnymi powagi i wtajemniczenia minami mistyków, mijałam kopiących kartofle, którzy podnosili się od bruzd, osłaniając dłonią oczy i patrząc w słońce, któż to czerwony rower w rowie stawia i wędruje, przez rosę, w chaszcze jeżyn obok cmentarza? Za cerkwią rozśpiewał się niewidoczny ptaszek, tituuu, tituuu, titu, titu, proszę, śpiewaj, poprosiłam w myślach, śpiewaj, mały, bądź silny, szykuj się,  przeżyj zimę, zaśpiewaj mi znowu wiosną, gdy spotkamy się za kilka miesięcy - niech twoje tituuu leci między spróchniałe jesiony, błękit i ludzkie zakrzątanie... Skoro taki maluch da radę, to i my damy. Prawda?


Dwa miesiące nie jeździłam rowerem, dwa miesiące nie było mnie na Wietnamie, poczułam ból mięśni, przyjemny, koszyk napełniał się dobrem. Czarny bez, dzika róża, jarzębina, jeżyny - mokre od rosy, z jedwabiem pajęczyn, po maliny pojechałam do mamy, zdobyłam też pigwy, czereśni amerykańskiej niestety nie, głogu i tarniny też nie, ale mam aronię, musi wystarczyć. Kiedy wróciłam do domu, dopiero budził się, senny, z ziewaniem dzieciaków, z parującą kawą, ze słońcem na drewnianej podłodze. Wyładowałam zdobyte dobro w kuchni, moje skórzane buty były mokruteńkie. To Stachura napisał:

Kobiety są setki tysięcy razy silniejsze od nas. Kobieta przylgnie do ziemi i nic ją nie ruszy. Kręci się razem z planetą i nic ją nie ruszy.






 Więc... robimy ten dżem.
Dżem z żywopłotu, modyfikacja by Kalina, oryginał polski by ninedin, oryginał angielski chyba Zuzanna Sowerby:D Inspiracja - Keats.

1 szklanka owoców dzikiej róży
1 szklanka owoców jarzębiny
1 szklanka owoców tarniny(dałam  zamiast jeżyny i maliny)
1 szklanka owoców głogu
1 szklanka rajskich jabłuszek
1 szklanka owoców czarnego bzu
1 szklanka owoców amerykańskiej czeremchy (dałam zamiast aronię)
1 szklanka łuskanych orzechów laskowych
1 kg cukru


Jarzębinę i tarninę trzeba najpierw przemrozić w zamrażarce, przez 48 godzin najlepiej. Potem obgotować z 10 minut i wodę wylać, odcedzić. Dziką różę wydrylować. Owoce gotujemy, tak do półtorej godziny, przecieramy przez sito. Dodajemy cukier do przecieru i gotujemy - ja lubię też zapiekać w piekarniku, nie przypala się - tak około pół godziny. Na patelni prażymy orzechy, tłuczemy na mniejsze kawałki i dodajemy do ugotowanego/zapieczonego dżemu.  Gotujemy jeszcze kwadrans. W słoiki, zawekować. Zachwycać się do woli, podjadać, smakować, czytając Keatsa i  popijając herbatę.



Gdzie wiosenne piosenki? Dlaczego przebrzmiały?
Mniejsza z tym; już jesiennych  muzyk tajemnica
Z płatków obłoków składa zachodu chorały
I różanym odcieniem ścierniska nasyca;
(...)
I w trawie grają świerszcze; i gwizd swój wysoki
Drozd z gałązki wysyła w gasnące obłoki;
I jaskółki zwołują się w wieczornym niebie. 

John Keats
przełożył Stanisław Barańczak 

7 komentarzy:

  1. Wyślesz mi tyci słoiczek? Też Ci coś wyślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba:) Choć najlepiej byłoby podjeść razem... Ciekawe ile wyjdzie z tej porcji, pyrkoce własnie w garze i odparowuje. Myślę, że ze cztery słoiczki powinno.

      Usuń
  2. Ech na to wspólne smakowanie i czytanie też bym się pisała. Niezwykły dżem i tak czarodziejsko opisałaś jego przygotowanie, że musi smakować jak czysta poezja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobiety są setki tysięcy razy silniejsze od nas. Kobieta przylgnie do ziemi i nic ją nie ruszy. Kręci się razem z planetą i nic ją nie ruszy.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Cóż za smakowita inspiracja. Chyba zrobię coś skromniejszego, bo nie zdobędę już wszystkich składników, ale moje kubki smakowe po podziwianiu Twoich zdjęć potwierdziły, że takie skarby razem w słoiku będą dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie śliczne zdjęcia! I jaki piękny wpis! Pozdrawiam, będę zaglądać!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)